[Zapowiedź] NecroVision
W czym rzecz? Jest rok 1916, trwa Wielka Wojna, najokropniejsza rzeź, jaką ludzkość przeżyła do tej pory. Młody amerykański żołnierz służy jako ochotnik w brytyjskiej dywizji walczącej w Belgii i wydaje mu się, że znalazł się za życia w piekle. Niekończące się okopy, zwały trupów na ziemi niczyjej, polowania na smakowite szczury by mieć świeże mięso, apokaliptyczne jatki przy każdym ataku i kontrataku, ciągła mordercza pieśń artylerii, głośna i śmiercionośna. Ale dla naszego bohatera koszmar się jeszcze nie zaczął.
Okazuje się bowiem, że rzecz rozgrywa się na wielu równoległych poziomach. Zmagania w krwawej wojnie pozycyjnej na zachodnim froncie to tylko mała część większego konfliktu, walki Zła z... jeszcze większym Złem. Wieki temu wampiry, potwory z legend, uciekły przed słońcem do swego podziemnego królestwa, gdzie w trudzie, brudzie i ciemności budowały swoją technologiczną, industrialną cywilizację. Arogancja pchnęła je też do badań nad naturą mocy tajemnych - i w wyniku nieudanego eksperymentu otwarta została brama do innego świata, zamieszkanego przez prawdziwe potwory, demoniczne kreatury z samego serca chaosu. Rozpoczęła się wtedy straszliwa podziemna wojna wampirów z demonami, w której od samego początku przeważającą siłą były te drugie. Wampirom udawało się powstrzymać ich straszliwe natarcia tylko dzięki pomocy ludzi, zniszczonych psychicznie żołnierzy, którzy w wyniku wojennych okropieństw stali się podatni na wampirzy wpływ i stawali się Wojownikami Cienia, gwardią podziemnej rasy.
Wielka Wojna przyniosła wiele cierpień i śmierci - a najbardziej skorzystały na nich demoniczne hordy, karmiące się tymi potwornościami. Ostatnia ofensywa demonów uderzyła na wampiry - które jednak mają szczęście w nieszczęściu, bowiem dzięki tej samej wojnie szeregi ich ludzkiej gwardii szybko się powiększyły. Decydujące starcie się zbliża - i zgadnijcie kto znajdzie się w samym środku tej podziemnej bitwy? Ano, my.
Ale na początku będzie całkiem normalnie. W okopach, lejach po bombach, w labiryntach podziemnych bunkrów walczyć będziemy z Niemcami tak jak zwykle. Karabinem, bagnetem, granatem czy czymkolwiek co nam się pod rękę nawinie. Dopiero później natkniemy się na niewytłumaczalne fenomeny, wrogów nie do zabicia, bowiem już są martwi, dziwne kreacje chorej technologii - i w walce z nimi zwrócimy na siebie uwagę wampirzych władców, którzy wcielą nas do swojej potępionej armii, byśmy pomogli im ocalić nie tylko mroczne plemię, ale też całą ludzkość przed armią demonów. Walczyć będziemy zatem nie tylko na górze, ale też na dole, w korytarzach i salach ciemnych wampirzych miast, a może nawet w splugawionej krainie chaosu, z której wyprowadzają swe desanty diabelskie zastępy. Fajnie, nie?
Takie pomieszanie wojennych klimatów z elementami nadprzyrodzonymi, trochę tak jak w Return to Castle Wolfenstein, prawda? Tyle że tutaj akcja będzie bardziej ostra, będzie okazja wziąć do ręki bronie wampirów siejące zniszczenie wysokiej klasy i wypróbować je nie tylko na ludziach, martwakach, czy też demonach, ale też olbrzymich, przeogromnych, monstrualnych bossach, przy których wymiękają herbatniki i kiziory z Painkillera i Serious Sama. Autorzy obiecali parowe czołgi wielkości góry, demony dwudzestopiętrowe oraz większego, paskudniejszego i o wiele bardziej wrednego brata Wielkiego Cthulhu.
Gdybyśmy nie mogli sobie z nimi poradzić za pomocą zwykłej, bądź też wampirzej broni, to nasi nowi pracodawcy obdarzą nas też szeregiem cech niedostępnych zwykłym ludziom - niedostępnych do tego stopnia, że jako zwykły człowiek nie mam pojęcia jakież są te cechy. Ale wiem, że są, a właściwie będą do naszej dyspozycji w "NecroVision".
A gdy już zdepczemy wojskowymi onucami twarz księcia demonów i przyłożywszy mu do skroni lufę jakiejś przerośniętej giwery każemy powtórzyć kumplom, że był tu Duke Nukem... eee, przepraszam, kultowa scenka mi się przypomniała. Gdy już skończymy zamiatać w singlu, przyjdzie czas na porządki w sieci. Te zaś będą podwójne - jeden tryb przewidziany jest do realistycznej walki narzędziami z epoki, w deathmatchu bądź też bardziej rozbudowanej rozgrywce objective-based (czyli też jak w RtCW, nie?), drugi zaś pozwoli fantastycznie porzeźbić w bitwach wampirów z demonami, gdzie w grę wchodzą cięższe i bardziej efektowne argumenty. Brzmi ekscytująco, nieprawdaż?
I tak też wygląda. NecroVision korzysta z silnika Painkillera, ale po screenach nie da się tego stwierdzić raczej. Shadery, dynamiczne cieniowanie, HDR i cała masa usprawnień powoduje, że gierka wygląda nie gorzej niż inne współczesne, next-genowe produkcje. Pysznie, pyszniutko. Czujecie ten dreszcz podniecenia? Ba, ciężko się nie ekscytować, ciężko. Oby tylko chłopaki z Gliwic dali radę stworzyć taką grę, jaką nam obiecują - bo jak nie, to nici z naszego największego hitu eksportowego. Ale bądźmy dobrej myśli na razie.
Filmik 1
Filmik 2
Filmik 3