Wszystko wskazuje na to, że na początku przyszłego roku wreszcie pojawi się od dawna oczekiwany Highlander: The Game. Będzie to trzecia próba egranizacji sławnego uniwersum zapoczątkowanego przez film Nieśmiertelny. Fani tematu mogą zacierać ręce, bo gra zapowiada się wyjątkowo smakowicie.
Cofamy się w daleką przeszłość, a dokładnie do okresu starożytności. Głównym bohaterem jest niejaki Owen MacLeod żyjący sobie spokojnie w Galii. Jednak do czasu. Spokój mąci pojawienie się Rzymian, którzy porywają i zniewalają Owena. Ten staje się gladiatorem. Niestety. Zabawa na wielkich arenach Imperium Romanum nie trwa długo. MacLeod umiera, po czym ożywa z powrotem. Taka sytuacja jest co najmniej dziwna, więc na gladiatora zwraca uwagę Methos. Ten ostatni staje się mentorem Owena i uczy go żyć na nowo, teraz jako jednego z Nieśmiertelnych.
Historię do gry napisał David Abramowitz, który stworzył scenariusz do serialu telewizyjnego Nieśmiertelny. W opowieści pojawi się mega boss, którego główny bohater będzie ścigał przez kilkaset lat. Aby pokonać nieprzyjaciela, Owen będzie musiał najpierw zebrać trzy części magicznego kamienia. Zabawę zaczynamy w starożytnym Rzymie, później przenosimy się do Szkocji, feudalnej Japonii oraz do Nowego Jorku, gdzie bohater stoczy finalną walkę. W historii znajdzie się miejsce dla w sumie siedemdziesięciu siedmiu bohaterów i antybohaterów. Wielbiciele uniwersum z pewnością rozpoznają znajome twarze.
Będziemy walczyć z innymi Nieśmiertelnymi, ale także ze zwykłymi ludźmi, czyli takimi, co to przed wyjściem do pracy piją Actimela. Wiadomo, z tymi pierwszymi będzie problem, bo Nieśmiertelnych bądź co bądź ciężko jest pozbawić życia. Ale ze śmiertelnikami walka będzie nad wyraz łatwa. Głupi ludzie będą zatapiać w ciało Nieśmiertelnego miecz aż po samą rękojeść, co z radością wykorzysta Owen, wyjmując ten miecz i wbijając go w oponenta. Bohater będzie wyjątkowo zręczny i sprawny. Bez problemu pokona nawet największe odległości. No, a jeżeli coś nie wyjdzie, to też nie będzie wielkiej tragedii. Bohater przeżyje upadek nawet z ogromnej wysokości.
Po efektownej i dynamicznej walce z innym Nieśmiertelnym bohater przejmie jego wyjątkowe moce, stając się jeszcze potężniejszym. Owen będzie wyposażony w różnego rodzaju dopalacze potęgujące jego zdolności bojowe (siła, pancerz etc.) To nie wszystko, bo od umarłego wchłoniemy także umiejętności posługiwania się bronią białą, czyli po prostu style walki, które w mgnieniu oka będziemy mogli zmieniać. W czasie potyczki wykorzystamy między innymi rzymskie krótkie miecze, szkockie claymore i katanę.
Nietrudno zauważyć, że rozgrywka będzie miała charakter gry akcji w stylu Devil May Cry czy God of War. Do przejścia będzie osiemnaście etapów. Teraz pewnie czytelników zaskoczę, bo Highlander: The Game będzie korzystał z nowatorskiego silnika... Unreal Engine 3. Engine pozwoli na generowanie przyjemnych dla oka efektów. Wiadomo, że w grze zostanie zaimplementowany efekt wyładowań elektrycznych. Program pojawi się na pecety, Playstation 3 i Xboksa 360 i zostanie wydany przez Eidos Interactive.
Gier akcji nigdy nie jest za dużo. Tym bardziej, że Highlander: The Game na tym etapie prac wygląda nad wyraz obiecująco. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że to gra na znanej licencji. A to bynajmniej nie gwarantuje sukcesu
Highlander The Game
==========================================================================
Wyłącznie na PLAYSTATION 3 zmierza nowa gra From Software, autorów Kings Field, jak i kilku całkiem udanych odsłon serii Tenchu. Twórcy obiecują wiele, ale czy faktycznie będzie warto czekać?
Aspiracje developerów Demons Souls sięgają wysoko. Chcą stworzyć grę łączącą w sobie sieczkę rodem z Devil May Cry z elementami RPG rodem z Obliviona czy Diablo. Prawdę mówiąc jednak, niemal pod każdym względem zanosi się na to, że dostaniemy produkt zbliżony zarówno tematyką, jak i wykonaniem do coraz bardziej przeciętnych rąbanek z serii Dynasty Warriors.
Na pierwszy ogień idzie fabuła, która odwrotnie niż w dobrych grach RPG jest raczej pretekstem do walki i nieustannego wybijania przeciwników, niż motorem napędowym całej zabawy. Jakoś nie wyobrażam sobie, aby pochłonęła mnie historia, w której plaga demonów atakuje królestwo Bolotario, zaś główny bohater, jako wysłannik samego króla, ma uporać się z całym tym bałaganem i nie dopuścić do konsumpcji ludzkich dusz. Bo wiecie: demony żywią się nimi, by się wzmocnić, ludzi zmieniając zaś w bezmyślne i niebezpieczne, zombiakopodobne monstra.
Choć z drugiej strony historia łowcy demonów imieniem Dante na papierze też nie przedstawiała się zbyt odkrywczo. Nie przeszkodziło to grze stać się mega hitem, jednak od dawna wiemy, że wszystko, czego dotyka Capcom zmienia się w złoto. Czy w tym przypadku możemy liczyć na to samo? Jak już wspomniałem, również pod względem wykonania i grywalności Demons Souls wypada przeciętnie. Zaprezentowana wersja beta cierpiała na koszmarne spadki płynności animacji, nawet pomimo tego, że grafika nie jest rewelacyjna.
Twórcy obiecują za to niezwykle interaktywne otoczenie, w którym większość elementów da się zniszczyć, bądź wykorzystać do walki z przeciwnikami. Sama zabawa ma wprowadzać element wyboru wojownika spośród kilku klas (tu dość standardowo pojawia się wojownik, łucznik czy też mag), co w oczywisty sposób wpłynie (albo i nie, ale powinno) na taktykę konieczną do obrania w boju. Miejmy nadzieję, że From Software pokusi się o dodanie trybu kooperacji na razie o tym cisza, a Demons Souls aż się prosi o takowy.
Czy gra odniesie sukces? O tym przekonamy się dopiero w przyszłym roku, jednak na obecnym etapie prac nie można o niej powiedzieć wiele dobrego. Kiepska oprawa i schematyczna rozgrywka to w tym momencie największe gwoździe do trumny tego tytułu. Tych mniejszych gwoździków znajdzie się więcej, więc pozostaje tylko mieć nadzieję, że autorom uda się wyeliminować je do czasu premiery.
========================================================================
Rośnie nowa konkurencja dla
Dantego i Kratosa! Nad kolejną grą akcji, która zawierać ma wszystko, co najlepsze w
Devil May Cry i God of War, pracuje legenda branży.
Hideki Kamiya, bo o nim mowa, to artysta w pełnym znaczeniu tego słowa. Jegomość ów czuwał nad produkcjami z serii
Resident Evil, spłodził pierwsze
DMC oraz
Viewtiful Joe. Deweloper pracuje równocześnie nad
MadWorld brutalną grą akcji przeznaczoną wyłącznie na Nintendo Wii.
Główną bohaterką, tak dobrze przeczytaliście – bohaterką, ma być tytułowa
Bayonetta. Dziwne to imię, ale jak dla wiedźmy w sam raz. Na dodatek
Bayonetta jest dobrą wiedźmą. Kiedyś poczuła w sercu nieodpartą chęć zabijania złych demonów i upadłych aniołów. Rzeczywistość pozwoliła jej spełnić te niecodzienne marzenia. Nasza wiedźma jest brunetką i trzeba przyznać, że dość urodziwą. Aczkolwiek jej lateksowe, bogate w ozdoby odzienie może wzbudzić szyderczy uśmiech u niektórych. Zresztą zobaczcie sami.
Skojarzenia ze wspominanym bez przerwy
Devil May Cry są jak najbardziej na miejscu. Główna bohaterka będzie walczyć za pomocą rąk i nóg, a także przy wykorzystaniu broni palnej i białej. Jak na razie wiadomo o pistoletach, shotgunach i dwu katanach. Producent zapewnia, że to oczywiście nie wszystko. Pod tym względem możemy oczekiwać naprawdę niezłych gadżetów.
Sama walka ma niewiele różnić się od tego, co pamiętamy choćby z innych klasycznych slasherów. Nie zabraknie naturalnie bullet time, czyli zwolnienia czasu. Atakować będą nas skrzydlate bestie, gobliny i olbrzymi bossowie. W nabijaniu combosów pomocne będą spluwy przymocowane do nóg głównej bohaterki (sic!). Gdyby
Bayonetta żyła w średniowieczu, z pewnością długo by tam nie pożyła, gdyż za czary karano kiedyś głową. A zatem będziemy mogli korzystać z jej umiejętności magicznych.
Kto by pomyślał, że te piękne długie włosy przydadzą się do likwidowania oponentów. I to w jakim stylu! Włosy będą mogły wykonywać potężne uderzenia! Nie raz zdarzy się, że na arenie walki pojawi się olbrzymi ognisty smok wspierający poczynania naszej sympatycznej wiedźmy. Jak na każdą szanującą się grę akcji przystało, potyczki z dziesiątkami nieprzyjaciół naraz będą niezwykle brutalne. Żeby nie być gołosłownym, podam, że
Bayonetta będzie w stanie przywoływać narzędzia tortur. I to nie byle jakie, bo taki przyrząd pod nazwą żelazna dziewica istniał naprawdę. Choć do tej chwili nie jest jasne, jak w grze ma wyglądać zadawanie cierpień za pomocą tego urządzenia. Do tego dochodzi także gilotyna (!), typowa, taka do ścinania głów.
O oprawie wizualnej nie wiadomo na razie nic. Wiadomo natomiast, że lokacje będą utrzymane w klimatach gotyckich. Budowle będą olbrzymie, pięknie wykonane i mroczne. Już teraz wiemy, jak mają nazywać się pewne etapy w grze, co może poniekąd sugerować klimat misji. Mowa o Anielskiej Metropolii i Ostatniej świętej ziemi. Niekiedy przyłączy się do nas koleżanka równie dobrze władająca kataną jak nasza kochana
Bayonetta.
Gotyckie klimaty w połączeniu z pomysłem na grę oraz doświadczeniem dewelopera mogą poskutkować naprawdę solidną produkcją akcji. Premiera tytułu ustalona jest na 2009 roku. Program ukaże się na PlayStation 3 i Xboksa 360.
Myślę że coś z tych trzech podejdzie.
ps gratuluję zakupu Playstation 3