Fantazje Jana Baryły - zabawne opowiadanie (18+)
Hej, jestem Maciek. Postanowiłem wam się przyznać do czego. Nie oceniajcie mnie z góry. Każdy ma problemy...
Komentarze obraźliwe będę usuwane.
Zanim mnie ocenicie, pamiętajcie też, ża za młodu byłem gwałcony przez ojca i molestowany przez księdza. A to nie jest przyjemne...
To było parę miesięcy temu. Zaniedbałem terapię. Byłem wściekły. W pracy panowała chora atmosfera. Jakieś pretensje, konflikty, dużo krzyku. Na mnie to źle działa. Miałem wszystkiego dość. Chciałem schować się gdzieś przed światem i wypić kilka piw. Byłem akurat w Głogowie. Świetne miejsce. Nie ma policyjnych patroli, prawie żadnych ludzi. Cicho, pusto i spokojnie. Mówiłem, że nie lubię krzyku?
Nagle ją zobaczyłem. Mogła mieć 10, może 12 lat. Nie wiem, czy też chciała schować się przed światem, czy po prostu przez las szła skrótem do domu. Wiem, że przestałem myśleć o piwie. Jakby ktoś nagle nacisnął mi jakiś guzik. Nie jestem przecież pedofilem przez 24 godziny na dobę. To po prostu czasami się włącza. Poszedłem za tą dziewczynką. Żeby ją zgwałcić. Wiedziała, że idę za nią krok w krok. Poczułem jej strach.
To on uratował wtedy i ją, i mnie. Znałem to uczucie przerażenia i bezbronności. Wiedziałem, jak to jest bać się dorosłego. Wiedziałem, jak boli, kiedy dorosły gwałci. Kiedy jest potworem. Przestałem myśleć o tym, co mogę jej zrobić, i zacząłem myśleć o tym, co zrobiono mnie. Zatrzymałem się przy jakiejś ławce. Siedziałem kilka godzin i myślałem o swoim życiu. Czułem się, jakbym oglądał film. Bardzo zły film.
Moje najwcześniejsze wspomnienie to uczucie, że się duszę. Ktoś siada mi na klatce piersiowej i zatyka czymś usta. Przez kilkanaście lat wracało to w snach. Nie miałem pojęcia, skąd się bierze. Jasne, że o tym myślałem. Ale mieszkałem na wsi, wśród biednych i prostych ludzi. Psychoanalizy nikt tam nie znał. Pamiętam, że kiedyś obejrzałem w telewizji program, w którym facet pił coś obrzydliwego. Jakaś durna komedia. Wtedy poczułem w ustach smak spermy. Przez cały dzień chciało mi się rzygać. Wracało mi to kilkadziesiąt razy przez wiele lat. Pojawiały się też zupełnie znikąd uczucia dotyku i bólu. I paraliżujący strach na dźwięk skrzypiącej klamki w pokoju.
Te drzwi wciąż tam są. Stare, solidne, dębowe. Klamka była naoliwiana kilkanaście razy, ale dalej skrzypi. Po latach poskładałem te wszystkie znaki do kupy. W pokoju za dębowymi drzwiami spałem razem z rodzeństwem do czwartego roku życia. Potem dziadkowie, z którymi mieszkaliśmy, dobudowali kawałek domu i przeprowadziliśmy się do innego pomieszczenia. Dziś wiem, że człowiek, który mnie spłodził – bo nie powiem o nim nigdy, że jest moim ojcem – gwałcił mnie już, zanim skończyłem rok. Przez lata, kiedy wieczorem wracał do domu pijany, wszyscy uciekali. Matka chowała się za domem, siostra biegła za stodołę. A ja leżałem w łóżku i drętwiałem na dźwięk naciskanej klamki.
Strach
To było parę miesięcy temu. Zaniedbałem terapię. Byłem wściekły. W pracy panowała chora atmosfera. Jakieś pretensje, konflikty, dużo krzyku. Na mnie to źle działa. Miałem wszystkiego dość. Chciałem schować się gdzieś przed światem i wypić kilka piw. Byłem akurat obok Lasu Młocińskiego. Świetne miejsce. Nie ma policyjnych patroli, prawie żadnych ludzi. Cicho, pusto i spokojnie. Mówiłem, że nie lubię krzyku?
Nagle ją zobaczyłem. Mogła mieć 10, może 12 lat. Nie wiem, czy też chciała schować się przed światem, czy po prostu przez las szła skrótem do domu. Wiem, że przestałem myśleć o piwie. Jakby ktoś nagle nacisnął mi jakiś guzik. Nie jestem przecież pedofilem przez 24 godziny na dobę. To po prostu czasami się włącza. Poszedłem za tą dziewczynką. Żeby ją zgwałcić. Wiedziała, że idę za nią krok w krok. Poczułem jej strach.
To on uratował wtedy i ją, i mnie. Znałem to uczucie przerażenia i bezbronności. Wiedziałem, jak to jest bać się dorosłego. Wiedziałem, jak boli, kiedy dorosły gwałci. Kiedy jest potworem. Przestałem myśleć o tym, co mogę jej zrobić, i zacząłem myśleć o tym, co zrobiono mnie. Zatrzymałem się przy jakiejś ławce. Siedziałem kilka godzin i myślałem o swoim życiu. Czułem się, jakbym oglądał film. Bardzo zły film.
Klamka skrzypi do dziś
Moje najwcześniejsze wspomnienie to uczucie, że się duszę. Ktoś siada mi na klatce piersiowej i zatyka czymś usta. Przez kilkanaście lat wracało to w snach. Nie miałem pojęcia, skąd się bierze. Jasne, że o tym myślałem. Ale mieszkałem na wsi, wśród biednych i prostych ludzi. Psychoanalizy nikt tam nie znał. Pamiętam, że kiedyś obejrzałem w telewizji program, w którym facet pił coś obrzydliwego. Jakaś durna komedia. Wtedy poczułem w ustach smak spermy. Przez cały dzień chciało mi się rzygać. Wracało mi to kilkadziesiąt razy przez wiele lat. Pojawiały się też zupełnie znikąd uczucia dotyku i bólu. I paraliżujący strach na dźwięk skrzypiącej klamki w pokoju.
Te drzwi wciąż tam są. Stare, solidne, dębowe. Klamka była naoliwiana kilkanaście razy, ale dalej skrzypi. Po latach poskładałem te wszystkie znaki do kupy. W pokoju za dębowymi drzwiami spałem razem z rodzeństwem do czwartego roku życia. Potem dziadkowie, z którymi mieszkaliśmy, dobudowali kawałek domu i przeprowadziliśmy się do innego pomieszczenia. Dziś wiem, że człowiek, który mnie spłodził – bo nie powiem o nim nigdy, że jest moim ojcem – gwałcił mnie już, zanim skończyłem rok. Przez lata, kiedy wieczorem wracał do domu pijany, wszyscy uciekali. Matka chowała się za domem, siostra biegła za stodołę. A ja leżałem w łóżku i drętwiałem na dźwięk naciskanej klamki.
Przez wiele lat nie pamiętałem wydarzeń z dzieciństwa. Dziecko, które pamięta dzieciństwo, zapewne nie było gwałcone. Bo kiedy dzieje się coś tak strasznego, że mózg nie potrafi sobie z tym poradzić, wyłącza się świadomość. Fachowo nazywa się to dysocjacją. Jedni dysocjują w górę i czują się, jakby w czasie traumatycznego przeżycia byli poza ciałem, z góry obserwują, jak ktoś ich gwałci. Inni dysocjują w bok i patrzą na wszystko spod ściany. Ja dysocjowałem do środka. Dlatego w snach zostało mi tylko uczucie ciężaru na klatce piersiowej i tego, że ktoś zatyka mi usta. Więcej nie pamiętałem.
Kilka lat później robiłem już to, co chciał. Onanizowałem go. Uprawiał ze mną seks analny i oralny. Uczył, jak robić tak, żeby mu było przyjemnie. Pamiętam, że między 6. a 8. rokiem życia często wychodziłem z dysocjacji i z przerażeniem odkrywałem, że leżę w jego łóżku. Kiedy uciekałem, krzyczał za mną: „Najpierw, (cenzura), sam przyłazisz, a potem uciekasz”. Tak, przychodziłem do niego sam. Potrzebowałem kontaktu. Byłem dzieckiem. Tak naprawdę chciałem, żeby po prostu powiedział: kocham cię, synku. Nigdy tego nie zrobił. Chociaż zawsze dotykał.
Przestał, kiedy miałem 8 lat. Może byłem już dla niego za duży. A może dlatego, że przestałem się myć. Taki podświadomy mechanizm obronny. Mały Michaś odkrył, że jeśli nie umyje pupy, to tatuś nie będzie go dotykał. Działało. Zostało mi to do dzisiaj. Zdarza mi się nie myć nawet cały tydzień. Chociaż przecież dziś już mnie nie dotknie.
Od zerówki prześladowały mnie wszystkie dzieciaki. Byliśmy na ostatnim piętrze szkoły. Kiedy nauczycielka schodziła w czasie przerwy na dół, zostawaliśmy sami. Kilka osób łapało mnie siłą i zdejmowało spodnie i majtki. Moi koledzy wiedzieli, czyim jestem synem. Mieszkałem w małej wsi. Człowiek, który mnie spłodził, przez wiele lat łaził nago po okolicznych krzakach. Kiedy się ożenił, przestał, ale ja poszedłem do szkoły z piętnem dziecka zboczeńca. Tak, próbowałem się poskarżyć. W domu. Matka wyzwała mnie od najgorszych, a on przyłożył kilka razy. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Dziecko, które nie przerobi traumy, potrafi potem tylko powtarzać wzorce. Więc powtarzałem.
Jeszcze w podstawówce zacząłem stawać goły w oknie domu. Odkryłem, że podnieca mnie, gdy ktoś widzi mnie nago. Parę lat później wiedziałem już, że ten ktoś musi być dzieckiem. Miałem swój rytuał. Nakręcałem się jeszcze w domu masturbacją. Potem szedłem w krzaki obok podstawówki i stałem nago. Wystarczało mi samo ryzyko, że ktoś mnie zobaczy. Tylko dlatego, że byłem u siebie w okolicy, nigdy nie wykorzystałem żadnego dziecka fizycznie. Nie dopuściłem się gwałtu, bo wiadomo, jak ludzie reagują na pedofilię. W małej podwarszawskiej wsi nie miałbym jak się ukryć. Bałem się linczu.
To tylko pierwsza część mojego wyznania. Wywiadu którego kiedyś udzieliłem znanej gazecie. Pytajcie, jeśli chcecie, mogę też wkleić resztę.
Komentarze obraźliwe będę usuwane.
Zanim mnie ocenicie, pamiętajcie też, ża za młodu byłem gwałcony przez ojca i molestowany przez księdza. A to nie jest przyjemne...
To było parę miesięcy temu. Zaniedbałem terapię. Byłem wściekły. W pracy panowała chora atmosfera. Jakieś pretensje, konflikty, dużo krzyku. Na mnie to źle działa. Miałem wszystkiego dość. Chciałem schować się gdzieś przed światem i wypić kilka piw. Byłem akurat w Głogowie. Świetne miejsce. Nie ma policyjnych patroli, prawie żadnych ludzi. Cicho, pusto i spokojnie. Mówiłem, że nie lubię krzyku?
Nagle ją zobaczyłem. Mogła mieć 10, może 12 lat. Nie wiem, czy też chciała schować się przed światem, czy po prostu przez las szła skrótem do domu. Wiem, że przestałem myśleć o piwie. Jakby ktoś nagle nacisnął mi jakiś guzik. Nie jestem przecież pedofilem przez 24 godziny na dobę. To po prostu czasami się włącza. Poszedłem za tą dziewczynką. Żeby ją zgwałcić. Wiedziała, że idę za nią krok w krok. Poczułem jej strach.
To on uratował wtedy i ją, i mnie. Znałem to uczucie przerażenia i bezbronności. Wiedziałem, jak to jest bać się dorosłego. Wiedziałem, jak boli, kiedy dorosły gwałci. Kiedy jest potworem. Przestałem myśleć o tym, co mogę jej zrobić, i zacząłem myśleć o tym, co zrobiono mnie. Zatrzymałem się przy jakiejś ławce. Siedziałem kilka godzin i myślałem o swoim życiu. Czułem się, jakbym oglądał film. Bardzo zły film.
Moje najwcześniejsze wspomnienie to uczucie, że się duszę. Ktoś siada mi na klatce piersiowej i zatyka czymś usta. Przez kilkanaście lat wracało to w snach. Nie miałem pojęcia, skąd się bierze. Jasne, że o tym myślałem. Ale mieszkałem na wsi, wśród biednych i prostych ludzi. Psychoanalizy nikt tam nie znał. Pamiętam, że kiedyś obejrzałem w telewizji program, w którym facet pił coś obrzydliwego. Jakaś durna komedia. Wtedy poczułem w ustach smak spermy. Przez cały dzień chciało mi się rzygać. Wracało mi to kilkadziesiąt razy przez wiele lat. Pojawiały się też zupełnie znikąd uczucia dotyku i bólu. I paraliżujący strach na dźwięk skrzypiącej klamki w pokoju.
Te drzwi wciąż tam są. Stare, solidne, dębowe. Klamka była naoliwiana kilkanaście razy, ale dalej skrzypi. Po latach poskładałem te wszystkie znaki do kupy. W pokoju za dębowymi drzwiami spałem razem z rodzeństwem do czwartego roku życia. Potem dziadkowie, z którymi mieszkaliśmy, dobudowali kawałek domu i przeprowadziliśmy się do innego pomieszczenia. Dziś wiem, że człowiek, który mnie spłodził – bo nie powiem o nim nigdy, że jest moim ojcem – gwałcił mnie już, zanim skończyłem rok. Przez lata, kiedy wieczorem wracał do domu pijany, wszyscy uciekali. Matka chowała się za domem, siostra biegła za stodołę. A ja leżałem w łóżku i drętwiałem na dźwięk naciskanej klamki.
Strach
To było parę miesięcy temu. Zaniedbałem terapię. Byłem wściekły. W pracy panowała chora atmosfera. Jakieś pretensje, konflikty, dużo krzyku. Na mnie to źle działa. Miałem wszystkiego dość. Chciałem schować się gdzieś przed światem i wypić kilka piw. Byłem akurat obok Lasu Młocińskiego. Świetne miejsce. Nie ma policyjnych patroli, prawie żadnych ludzi. Cicho, pusto i spokojnie. Mówiłem, że nie lubię krzyku?
Nagle ją zobaczyłem. Mogła mieć 10, może 12 lat. Nie wiem, czy też chciała schować się przed światem, czy po prostu przez las szła skrótem do domu. Wiem, że przestałem myśleć o piwie. Jakby ktoś nagle nacisnął mi jakiś guzik. Nie jestem przecież pedofilem przez 24 godziny na dobę. To po prostu czasami się włącza. Poszedłem za tą dziewczynką. Żeby ją zgwałcić. Wiedziała, że idę za nią krok w krok. Poczułem jej strach.
To on uratował wtedy i ją, i mnie. Znałem to uczucie przerażenia i bezbronności. Wiedziałem, jak to jest bać się dorosłego. Wiedziałem, jak boli, kiedy dorosły gwałci. Kiedy jest potworem. Przestałem myśleć o tym, co mogę jej zrobić, i zacząłem myśleć o tym, co zrobiono mnie. Zatrzymałem się przy jakiejś ławce. Siedziałem kilka godzin i myślałem o swoim życiu. Czułem się, jakbym oglądał film. Bardzo zły film.
Klamka skrzypi do dziś
Moje najwcześniejsze wspomnienie to uczucie, że się duszę. Ktoś siada mi na klatce piersiowej i zatyka czymś usta. Przez kilkanaście lat wracało to w snach. Nie miałem pojęcia, skąd się bierze. Jasne, że o tym myślałem. Ale mieszkałem na wsi, wśród biednych i prostych ludzi. Psychoanalizy nikt tam nie znał. Pamiętam, że kiedyś obejrzałem w telewizji program, w którym facet pił coś obrzydliwego. Jakaś durna komedia. Wtedy poczułem w ustach smak spermy. Przez cały dzień chciało mi się rzygać. Wracało mi to kilkadziesiąt razy przez wiele lat. Pojawiały się też zupełnie znikąd uczucia dotyku i bólu. I paraliżujący strach na dźwięk skrzypiącej klamki w pokoju.
Te drzwi wciąż tam są. Stare, solidne, dębowe. Klamka była naoliwiana kilkanaście razy, ale dalej skrzypi. Po latach poskładałem te wszystkie znaki do kupy. W pokoju za dębowymi drzwiami spałem razem z rodzeństwem do czwartego roku życia. Potem dziadkowie, z którymi mieszkaliśmy, dobudowali kawałek domu i przeprowadziliśmy się do innego pomieszczenia. Dziś wiem, że człowiek, który mnie spłodził – bo nie powiem o nim nigdy, że jest moim ojcem – gwałcił mnie już, zanim skończyłem rok. Przez lata, kiedy wieczorem wracał do domu pijany, wszyscy uciekali. Matka chowała się za domem, siostra biegła za stodołę. A ja leżałem w łóżku i drętwiałem na dźwięk naciskanej klamki.
Przez wiele lat nie pamiętałem wydarzeń z dzieciństwa. Dziecko, które pamięta dzieciństwo, zapewne nie było gwałcone. Bo kiedy dzieje się coś tak strasznego, że mózg nie potrafi sobie z tym poradzić, wyłącza się świadomość. Fachowo nazywa się to dysocjacją. Jedni dysocjują w górę i czują się, jakby w czasie traumatycznego przeżycia byli poza ciałem, z góry obserwują, jak ktoś ich gwałci. Inni dysocjują w bok i patrzą na wszystko spod ściany. Ja dysocjowałem do środka. Dlatego w snach zostało mi tylko uczucie ciężaru na klatce piersiowej i tego, że ktoś zatyka mi usta. Więcej nie pamiętałem.
Kilka lat później robiłem już to, co chciał. Onanizowałem go. Uprawiał ze mną seks analny i oralny. Uczył, jak robić tak, żeby mu było przyjemnie. Pamiętam, że między 6. a 8. rokiem życia często wychodziłem z dysocjacji i z przerażeniem odkrywałem, że leżę w jego łóżku. Kiedy uciekałem, krzyczał za mną: „Najpierw, (cenzura), sam przyłazisz, a potem uciekasz”. Tak, przychodziłem do niego sam. Potrzebowałem kontaktu. Byłem dzieckiem. Tak naprawdę chciałem, żeby po prostu powiedział: kocham cię, synku. Nigdy tego nie zrobił. Chociaż zawsze dotykał.
Przestał, kiedy miałem 8 lat. Może byłem już dla niego za duży. A może dlatego, że przestałem się myć. Taki podświadomy mechanizm obronny. Mały Michaś odkrył, że jeśli nie umyje pupy, to tatuś nie będzie go dotykał. Działało. Zostało mi to do dzisiaj. Zdarza mi się nie myć nawet cały tydzień. Chociaż przecież dziś już mnie nie dotknie.
Od zerówki prześladowały mnie wszystkie dzieciaki. Byliśmy na ostatnim piętrze szkoły. Kiedy nauczycielka schodziła w czasie przerwy na dół, zostawaliśmy sami. Kilka osób łapało mnie siłą i zdejmowało spodnie i majtki. Moi koledzy wiedzieli, czyim jestem synem. Mieszkałem w małej wsi. Człowiek, który mnie spłodził, przez wiele lat łaził nago po okolicznych krzakach. Kiedy się ożenił, przestał, ale ja poszedłem do szkoły z piętnem dziecka zboczeńca. Tak, próbowałem się poskarżyć. W domu. Matka wyzwała mnie od najgorszych, a on przyłożył kilka razy. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Dziecko, które nie przerobi traumy, potrafi potem tylko powtarzać wzorce. Więc powtarzałem.
Jeszcze w podstawówce zacząłem stawać goły w oknie domu. Odkryłem, że podnieca mnie, gdy ktoś widzi mnie nago. Parę lat później wiedziałem już, że ten ktoś musi być dzieckiem. Miałem swój rytuał. Nakręcałem się jeszcze w domu masturbacją. Potem szedłem w krzaki obok podstawówki i stałem nago. Wystarczało mi samo ryzyko, że ktoś mnie zobaczy. Tylko dlatego, że byłem u siebie w okolicy, nigdy nie wykorzystałem żadnego dziecka fizycznie. Nie dopuściłem się gwałtu, bo wiadomo, jak ludzie reagują na pedofilię. W małej podwarszawskiej wsi nie miałbym jak się ukryć. Bałem się linczu.
To tylko pierwsza część mojego wyznania. Wywiadu którego kiedyś udzieliłem znanej gazecie. Pytajcie, jeśli chcecie, mogę też wkleić resztę.