[opinie]Prince of Persia (2008)
: 11 lut 2009, 22:20
Właśnie ukończyłem tę grę, zajęło mi to aż dwa dni, czyli tyle samo ile ukończenie story w mirror's edge. Z tą jednak różnicą, że w ME grałem góra 2h pod rząd, bo potem się nie dobrze robiło i w sumie gra trwała ok. 4,5h. Przejście PoP'a zajęło mi ok. 10-12h reasumując: gra tańsza o 20-50 pln zapewnia dłuższą rozgrywkę i nie powoduje odruchów wymiotnych ale ja nie o tym.
W nowym PoPie mamy do czynienia z zupełnie inną postacią, niż w poprzednich odsłonach serii. Tym razem nasz bohater nie jest nawet księciem, tylko... włóczęgą, który zgubił swego osła.
Na początku w oczy rzuci nam się grafika (ciężko, żeby dźwięk). Powiem szczerze, że główne menu przypadło mi bardzo do gustu, trzyma klimat Persji, a animacje między przejściami poszczególnych menu wyglądają bardzo efektownie. Dobrze jednak, że nie trzeba tam za bardzo grzebać, bo by mnie chyba szlag trafił, jakbym miał za każdym razem czekać te kilka sekund
Po uruchomieniu gry zobaczymy rysunkową rzeczywistość, co chyba nie jest zaskoczeniem dla tych, którzy czytali zapowiedzi. Szczerze powiem, że nie podoba mi się to rozwiązanie. Nie to, że jest źle zrobione, wręcz przeciwnie, wszystko jest dopieszczone, po prostu nie podoba mi się taki styl. Jedyny moment, w którym zaparło mi dech w piersiach, to podczas gry świateł na ciałach bohaterów podczas walki z płonącym kamiennym wojownikiem. Pierwszy raz w życiu jakiś efekt graficzny w grze zrobił na mnie wrażenie.
Książę (tylko z nazwy) posiada standardowe ruchy znane z poprzednich części gry, takie jak np. bieg po ścianie czy skakanie z jednej ściany na drugą. Dochodzi jednak parę nowości, a mianowicie "grip fall" - swobodny ślizg po ścianie przy użyciu metalowej rękawicy, która należy do wyposażenia księcia wraz z długim (za długim IMO jak na używanie w jednej ręce) mieczem, bieg po suficie, co wygląda dość komicznie moim zdaniem i nierealnie (no bo jak tu nie spaść?) oraz podwójny skok przy pomocy naszej towarzyszki Eliki.
Elika - księżniczka, której książę pomaga ocalić świat, jest generalnie bardzo pomocna. Pomaga nam wykonywać dalsze skoki, złapie nas, gdy spadnie i wciągnie z powrotem, wesprze przy kombosach, a gdy przeciwnik nas "przygwoździ", to go odepchnie...
A propos walki. To już nie jest to, co kiedyś. Nowa odsłona księcia posiada może z 20 "złych", z kórymi można w ogóle nawet nie walczyć, jeśli się w odpowiednim momencie machnie mieczykiem. Walki z nimi również nie tak spektakularne, jak w poprzednich częściach. Nie uświadczymy tu speed killa (chyba, żeby liczyć zepchnięcie z krawędzi po serii ciosów, ale to już nie to samo), a kombosy są raczej mało widowiskowe, nawet te oznaczone jako akrobatyczne. No bo co można zrobić przy użyciu jednego miecza, metalowej rękawicy i laski (w sensie kobiety)? Ano niby dużo... jednak nie zaskoczymy tu przeciwnika od tyłu, nie odetniemy mu głowy, nie podetniemy nóg czy też nie przebijemy serca. No bo jak, gdy wróg jest zrobiony z czarnej mazi? Żaden wróg, nawet Boss, nie jest niedopokonania, gdyż nie może nas zabić. Nawet naszego paska życia nie ma (no bo w sumie i po co?) - księżniczka zawsze nas uratuje. Reasumując: walki są bezsensowne i nie dostarczają żadnych emocji oprócz znudzenia.
Zadaję sobie również pytanie: skoro nie można zginąć, po jaką (cenzura) wprowadzono zatrute powietrze, skoro i tak możemy sobie w nim siedzieć dowoli i nic nam nie będzie? I skoro nasza towarzyszka potrafi latać, to po kiego grzyba nosimy ją na plecach przy wspinaczce po bluszczach?
Na pochwałę zasługuje jednak scenariusz, w prawdzie walka ze złym duchem i ocalenie krainy to nic nowego, jednak wątek historii królewny, a w szczególności zakończenie historii to naprawdę bardzo dobra robota. No i te dialogi między dwójką naszych bohaterów, wspaniały pomysł, urozmaicają one grę, pozwalają poznać historię obu postaci, a czasem nawet wywołują lekki uśmiech.
Ubisoft zrobił z tej gry zręcznościową "skakajkę", która właściwie nawet refleksu nie wymaga, gdyż nawet podczas walk mamy dużo czasu na wciśnięcie odpowiedniego klawisza, a w trakcie poruszania się po świecie książe sam biega bo wskoczeniu na ścianę, nie trzeba nawet żadnego przycisku trzymać. Czyli tak właściwie jest zwykłą skakajkę. Dzięki kompasowi Eliki nie zgubimy się, a nawet dowiemy się, którędy trzeba iść. Wszystko to sprawia, że gra jest odpowiednia raczej dla ludzi leniwych, którzy nie lubią się męczyć i chcią mieć wszystko podane na tacy. Mózgownicą musiałem ruszyć tylko w momencie, gdy walczyłem z Królową i miałem wybrać odpowiednią Elrikę (reszta była złudzeniem).
Jak dla mnie 7/10
W nowym PoPie mamy do czynienia z zupełnie inną postacią, niż w poprzednich odsłonach serii. Tym razem nasz bohater nie jest nawet księciem, tylko... włóczęgą, który zgubił swego osła.
Na początku w oczy rzuci nam się grafika (ciężko, żeby dźwięk). Powiem szczerze, że główne menu przypadło mi bardzo do gustu, trzyma klimat Persji, a animacje między przejściami poszczególnych menu wyglądają bardzo efektownie. Dobrze jednak, że nie trzeba tam za bardzo grzebać, bo by mnie chyba szlag trafił, jakbym miał za każdym razem czekać te kilka sekund
Po uruchomieniu gry zobaczymy rysunkową rzeczywistość, co chyba nie jest zaskoczeniem dla tych, którzy czytali zapowiedzi. Szczerze powiem, że nie podoba mi się to rozwiązanie. Nie to, że jest źle zrobione, wręcz przeciwnie, wszystko jest dopieszczone, po prostu nie podoba mi się taki styl. Jedyny moment, w którym zaparło mi dech w piersiach, to podczas gry świateł na ciałach bohaterów podczas walki z płonącym kamiennym wojownikiem. Pierwszy raz w życiu jakiś efekt graficzny w grze zrobił na mnie wrażenie.
Książę (tylko z nazwy) posiada standardowe ruchy znane z poprzednich części gry, takie jak np. bieg po ścianie czy skakanie z jednej ściany na drugą. Dochodzi jednak parę nowości, a mianowicie "grip fall" - swobodny ślizg po ścianie przy użyciu metalowej rękawicy, która należy do wyposażenia księcia wraz z długim (za długim IMO jak na używanie w jednej ręce) mieczem, bieg po suficie, co wygląda dość komicznie moim zdaniem i nierealnie (no bo jak tu nie spaść?) oraz podwójny skok przy pomocy naszej towarzyszki Eliki.
Elika - księżniczka, której książę pomaga ocalić świat, jest generalnie bardzo pomocna. Pomaga nam wykonywać dalsze skoki, złapie nas, gdy spadnie i wciągnie z powrotem, wesprze przy kombosach, a gdy przeciwnik nas "przygwoździ", to go odepchnie...
A propos walki. To już nie jest to, co kiedyś. Nowa odsłona księcia posiada może z 20 "złych", z kórymi można w ogóle nawet nie walczyć, jeśli się w odpowiednim momencie machnie mieczykiem. Walki z nimi również nie tak spektakularne, jak w poprzednich częściach. Nie uświadczymy tu speed killa (chyba, żeby liczyć zepchnięcie z krawędzi po serii ciosów, ale to już nie to samo), a kombosy są raczej mało widowiskowe, nawet te oznaczone jako akrobatyczne. No bo co można zrobić przy użyciu jednego miecza, metalowej rękawicy i laski (w sensie kobiety)? Ano niby dużo... jednak nie zaskoczymy tu przeciwnika od tyłu, nie odetniemy mu głowy, nie podetniemy nóg czy też nie przebijemy serca. No bo jak, gdy wróg jest zrobiony z czarnej mazi? Żaden wróg, nawet Boss, nie jest niedopokonania, gdyż nie może nas zabić. Nawet naszego paska życia nie ma (no bo w sumie i po co?) - księżniczka zawsze nas uratuje. Reasumując: walki są bezsensowne i nie dostarczają żadnych emocji oprócz znudzenia.
Zadaję sobie również pytanie: skoro nie można zginąć, po jaką (cenzura) wprowadzono zatrute powietrze, skoro i tak możemy sobie w nim siedzieć dowoli i nic nam nie będzie? I skoro nasza towarzyszka potrafi latać, to po kiego grzyba nosimy ją na plecach przy wspinaczce po bluszczach?
Na pochwałę zasługuje jednak scenariusz, w prawdzie walka ze złym duchem i ocalenie krainy to nic nowego, jednak wątek historii królewny, a w szczególności zakończenie historii to naprawdę bardzo dobra robota. No i te dialogi między dwójką naszych bohaterów, wspaniały pomysł, urozmaicają one grę, pozwalają poznać historię obu postaci, a czasem nawet wywołują lekki uśmiech.
Ubisoft zrobił z tej gry zręcznościową "skakajkę", która właściwie nawet refleksu nie wymaga, gdyż nawet podczas walk mamy dużo czasu na wciśnięcie odpowiedniego klawisza, a w trakcie poruszania się po świecie książe sam biega bo wskoczeniu na ścianę, nie trzeba nawet żadnego przycisku trzymać. Czyli tak właściwie jest zwykłą skakajkę. Dzięki kompasowi Eliki nie zgubimy się, a nawet dowiemy się, którędy trzeba iść. Wszystko to sprawia, że gra jest odpowiednia raczej dla ludzi leniwych, którzy nie lubią się męczyć i chcią mieć wszystko podane na tacy. Mózgownicą musiałem ruszyć tylko w momencie, gdy walczyłem z Królową i miałem wybrać odpowiednią Elrikę (reszta była złudzeniem).
Jak dla mnie 7/10