Strona 1 z 1

Bodycount

: 26 mar 2010, 09:25
autor: kratos31
Kilka lat temu sporą furorę zrobiła na konsolach strzelanina „Black”. Niektórzy uznali ją nawet za najlepszego FPS-a, jaki ukazał się na sprzęcie poprzedniej generacji. Intensywne sceny akcji, dopracowana grafika oraz doskonała ścieżka dźwiękowa zapewniły jej stałe miejsce w historii gatunku.
Pomysłodawca i projektant programu, Stuart Black, dość szybko rozpoczął współpracę z Codemasters. Początkowo nie ujawniał, nad jakim tytułem pracuje, jednak niezwykle chętnie wypowiadał się na temat kondycji współczesnych strzelanin FPP. „Na rynku nie brakuje strzelanin polegających na bieganiu od jednej osłony do drugiej oraz czekaniu, aż przeciwnik wystawi kawałek głowy” – powiedział niedawno, od razu dodając, że tego typu model rozgrywki jest niezwykle nudny. Kilka miesięcy wcześniej narzekał, że w grach akcji ciągle brakuje mu akcji. Niedawno powiedział wreszcie, co przygotowuje. Strzelaninę „Bodycount”, dynamiczną, efektowną, nie dającą grającemu nawet chwili wytchnienia.
Fabuła programu nie ma znaczenia. Owszem, pojawi się w grze Codemasters Studio Guilford, jednak stanowić będzie jedynie skromny dodatek do pełnych emocji starć z kolejnymi przeciwnikami. Black nie kryje, że zarówno w filmach akcji, jak i w grach z tego gatunku najważniejsze są efektowne wymiany ognia i zapierające dech w piersiach eksplozje. Liczą się emocje, a nie historia, stanowiąca z reguły naciąganą bajeczkę o politycznym posmaku bądź historię krwawej zemsty na armii oprawców. W przypadku „Bodycount” w grę wchodzi polityka, a ściślej tajemniczy konflikt globalny, mający charakter krótkich i dynamicznych starć-zamachów. Żaden świadek nie może takiej akcji przeżyć, każdy cel musi zostać zniszczony... Licencja na zabijanie daje pełną swobodę działania.
Zepchnięcie fabuły na drugi plan będzie miało jeszcze jedną konsekwencję – skoro wyeksponowana zostanie czysta akcja, to również i jej konsekwencje, czyli... totalna destrukcja. Już w „Black” działo się ostro, fragmenty rozmaitych obiektów latały w powietrzu, a kule szatkowały okolicę. Potężne, świetnie animowane eksplozje raz za razem wstrząsały okolicą. W „Bodycount” będzie podobnie, tyle że huczniej, mocniej, bardziej.
„Szykuje się prawdziwa orgia kul i destrukcji” – mówi Black. „Wszyscy jesteśmy fanami FPS-ów” – dodaje w jednym z oficjalnych komunikatów prasowych. – „Wierzymy, że ten gatunek da się jeszcze odświeżyć, w końcu taki „Race Driver: GRID był przecież taką nowością w świecie wyścigów. „Bodycount” skoncentruje się na wymianie ognia i wpływie kul na otoczenie”. Możliwość chowania się za przeszkodami terenowymi zniknie, gdyż otoczenie będzie się bez przerwy zmieniać. Lokacje, które pojawią się na ekranie też będą się zmieniać, a niemal każdy obiekt da się podziurawić bądź wysadzić. Zmusi to graczy do zmiany filozofii walki. Krycie się nie będzie miało sensu...
Wszystko wskazuje na to, że właściciele konsol otrzymają na początku przyszłego roku grę naprawdę widowiskową, z dobrymi efektami specjalnymi (eksplozje!), szybką akcją i dużą dawką emocji. Niebezpieczeństwa? Cóż, wrzawa wokół „Black” nieco przerosła tamtą grę. Oby ten sam los nie spotkał „Bodycount”!
Obrazek
Obrazek